Powoli kończę obrabiać sierpniowe sesje i wiecie z czego najbardziej zawsze się cieszę? Tak, również z tego, że z taką radością wybieracie swoje ulubione kadry. Tak, również z tego, że z niecierpliwością wyczekujecie odbitek. Ale najbardziej lubię usiąść przy komputerze i zredagować dla Was czasami krótszy (dobrze niech będzie - rzadko to się zdarza) albo dłuższy tekst - i to jest właśnie dla mnie moment "zakończenia" naszej fotograficznej przygody. Bo każde spotkanie z Wami zasługuje na "ubranie" w słowa to jakie emocje towarzyszyły nam w czasie robienia zdjęć. Gotowi? To zaczynamy!
Piękny zachód słońca, prawda? W tym roku pogoda nad polskim morzem nie rozpieszczała. Ale i to nam nie przeszkodziło w spotkaniu i zrobieniu zdjęć tej cudownej rodzince, która na swoje wakacje przyjechała aż z Wrocławia. Chociaż Magda i ja martwiłyśmy się czy cokolwiek z tego wyjdzie, bo czekałyśmy na okienko kiedy przestanie padać.
Poznajcie Antosia i Mieszka, dwóch słodkich blondasków oraz Mamę Magdę i Tatę Krzyśka. Mimo braku rozpieszczających skórę promieni słońca, rodzinkę nie opuszczały dobre humory. No może najmłodszemu Mieszkowi nie podobało się za bardzo jak tata za bardzo tulił się do mamy, ale o tym będziemy wspominać za momencik.
Mały Mieszko dodatkowo na wakacjach od razu rozchorował się na ospę - to się nazywa pech. Na szczęście na naszym plażowym spotkaniu po chorobie praktycznie już nie było śladu.
Za to starszy z chłopców Antoś, mimo lekkiego onieśmielenia z początku, z minuty na minutę coraz śmielej uśmiechał się do dziwnej kobiety z aparatem przewieszonym na szyi i chętnie "wykonywał" wygibasy albo inne większe lub mniejsze psoty...
Teraz chwila dla Magdy i Krzyśka - w końcu szczęśliwy rodzice, to szczęśliwe dzieci. Tata co chwilę skradał buziaka mamie, czego oczywiście nie przeszło niezauważone przez Mieszka, który z prędkością światła od razu pojawiał się przy rodzicach i pokazywał kto tu jest "bossem". Oczywiście znacie mnie i wiecie, że piszę to z przymrużeniem oka (mam przynjamnije taką cichą nadzieję).
Myślicie, że długo trzeba było namawiać Antosia na wystawienie języka? Zajęło nam to jakąś jedną sekundę! 😜. Nie wiem czemu, ale dzieci uwielbiają takie fotki (zresztą sama jestem ich fanką) i jak pokazuję ujęcie na wyświetlaczu z tym jęzorem, to zawsze mówią, że jest to najpiękniejszy kadr z całej sesji. Natomiast Mieszko postanowił zrobić sobie zdjęcie w biegu - na szczęście udało mi się dotrzymać mu kroku i zrobiliśmy takie zdjęcie. Zastanawiam się tylko co ta jego słodka minka oznacza? Może się podśmiechiwał, że kazał "starej" fotografce biec za nim i łapać najlepsze momenty? Tego niestety pewnie się nigdy nie dowiemy...
I na sam koniec próbowaliśmy złapać kadr z rękoma całej rodzinki, jednak najmłodszy postanowił się nie "bawić" w takie dziwactwa i dopiero przy asekuracji mamy nieśmiało dołączył swoją malutką nóżkę do reszty rodzinki.
Cudowna rodzinko z Wrocławia! Bardzo Wam dziękuję za te kilka wspólnych chwil na tej pięknej plaży. Niebawem odezwę się i wyślę odbitki, a teraz życzę Wam wszystkiego najlepszego!
Commentaires